Archiwum 12 lutego 2016


lut 12 2016 Zaczynamy walkę o lepszą siebie.
Komentarze: 0

No to zaczynamy!

Nie moge znależć motywacji żeby znowu wziąć sie za siebie i wkońcu ruszyc d**e. Do wakacji zostało plus,minus 4 miesiące. Co roku obiecuje sobie, że schudnę-"do sylwestra, do urodzin,do wakacji". Dwa lata temu zawzięcie zabrałam się za siebie i z 70 kg zeszłam do 57. Zajęło mi to 5 miesięcy. Nie miałam jakiś specjalnych wyrzeczeń. Złota zasada" nie obżerać się". Obcięłam ze słodyczami, co było moją największą zgubą. Pozwalałam sobie na małe co nieco raz, góra dwa w tygodniu. I nie to, że była to cała czekolada, czy pudełko ciastek :D. Kawałek ciasta albo kilka kostek czekolady, zazwyczaj gorzkiej. Zaczełam zdrowiej się odżywiać. Skończyłam z fast-foodami, które doprowadziły do tego, że w ciągu paru miesięcy przybyło mi kilka kilogramów. Nie stosowałam jakiś cudownych diet. Głownie więcej warzyw, owoców, chudego mięsa ,dużo wody a mniej cukru i fast-foodów. 

Zaczęłam ćwiczyć 4-5 razy w tygodniu. Na początku był koszmar. Po kilku minutach pot lał sie strumieniami a ja nie mogłam złapać oddechu. Pomęczyłam się tak z tydzień a potem było już znacznie łatwiej. Po miesiącu zauważyłam już małe postępy, które zmotywowały mnie do tego by kontynuować to co zaczęłam. W ciągu 2 miesięcy schudłam 6 kg. Może i nie za dużo ale starałam się to robić z rozsądkiem. Po ponad 4 miesiącach doszłam do 57 kg no i waga stanęła. Jadłam tak samo jak do tej pory, ćwiczyłam regularnie a mimo to waga ani drgnie. No i wtedy zdemotywowałam się i przestałam ćwiczyć regularnie. Z 4 razy w tygodniu zrobiło się 2 aż lenistwo osiągnęło szczyt i przestałam ćwiczyć całkowicie. I w sumie od 1,5 roku stoje w miejscu. Co prawda nie przytyłam wcale, bo waga ani drgnie ale ciężko mi coraz częściej z myślą, że gdybym wtedy się nie złamała., to teraz wyglądałabym tak jak wyobrażałam sobie na początku.

Kilkanaście razy podejmowałam próby, ale mój zapał trwał góra kilka dni. Potem leń wchodził na plecy i kończyła się przygoda z treningami. 

Od dziś powiedziałam sobie "DOŚĆ". Muszę wkońcu ruszyć swoje 4 litery, zacisnąć zęby i brać się do roboty.

Do wakacji zostalo jeszcze troche czasu, i w te wakacje będe wyglądała tak jak sobie to zaplanowałam. :)

Moja największa zmora to uda, brzuch. Ogólnie cała ja :D

Cel na te 4 miesiące to -7 kg. Mam nadzieję, że się uda i tym razem doprowadzę tą sprawe do końca. 

Mam nadzieję, że ten blog pomoże mi się zdyscyplinować. Ktoś chętny się przyłączyć? 

CZAS START! :D